|
Przyczyny - do 1989 roku .... Pierwszym istotnym kryzysem dla zabudowy Bytomia było „wyzwolenie” miasta w 1945 roku przez Armię Czerwoną, która nie przejmowała się wartością architektoniczną kamienic i gmachów, niszcząc wiele z nich i rozkradając (za przyzwoleniem zachodnich mocarstw) wyposażenie hut i kopalń. Zniszczono „ratusz i część kamienic przy rynku, dworzec kolejowy, ul. Gliwicką, zamek w Miechowicach - ogółem 478 kamienic, 134 obiekty gospodarcze, 35 przemysłowych i 80 użyteczności publicznej. Kilka miesięcy później miasto przekazano administracji polskiej”. „Wyzwolenie” pociągnęło za sobą wymianę większości mieszczaństwa. Duża część niemieckojęzycznej ludności została zmuszona do opuszczenia miasta w związku ze zmianą granic po II Wojnie Światowej. Na ich miejscu osiedlili się tragicznie doświadczeni Polacy z Kresów Wschodnich, głównie ze Lwowa, który przypadł po wojnie Związkowi Radzieckiemu. W 1953 roku na 175 tys. mieszkańców Bytomia przyjezdni stanowili 41% grupę. Nowi mieszkańcy Bytomia nie czuli takiego związku emocjonalnego z miastem i jego dziedzictwem, jak wygnani bytomianie. Rząd PRL represjonował obywateli narodowości niemieckiej i nie dbał o zabytki poniemieckie, często niszcząc je (jak pałac i zamek w Świerklańcu, by wymienić tylko jeden z nich). Pojawiały się też idiotyczne pomysły „przewietrzania zabudowy”, czyli de facto wyburzania całych kwartałów, czego przykładem jest nieuzasadnione zniszczenie zabudowy Placu Kościuszki w latach 80-tych. .....Kolejnym, najważniejszym elementem tej wielopłaszczyznowej układanki jest górnictwo. W Bytomiu działała największa liczba kopalń węgla kamiennego w Polsce, które drążyły chodniki pod praktycznie całym miastem! Obszary górnicze kopalń stanowiły 83% powierzchni Bytomia! To kopalnie oraz huty dały nam wysoki dochód na mieszkańca w skali ogólnopolskiej, przyczyniając się zarazem do ogromnego zatrucia powietrza i skażenia gleby. W śląskie krajobrazy na stałe wpisały się hałdy odpadów górniczych i hutniczych. Bogactwo złóż węgla kamiennego zalegającego bezpośrednio pod miastem pchnęło decydentów z czasów PRL do katastrofalnej w skutkach decyzji o podjęciu wydobycia surowca z tzw. filara ochronnego, czyli obszaru leżącego pod Śródmieściem, którego nie powinno się eksploatować ze względu na zagrożenie dla cennej zabudowy znajdującej się na powierzchni. Prof. Witold Budryk opracował bezpieczną metodę wydobycia z tego obszaru, obostrzoną pewnymi wskazaniami, lecz kopalnie fedrowały do oporu najtańszymi metodami. Dla pewnych osób lub grupy osób sprawujących władzę decyzyjną bezpieczeństwo mieszkańców nie miało żadnego znaczenia. Liczyły się tylko: ilość i zysk. Osoby te pozostają anonimowe i nie poniosły odpowiedzialności karnej. .....Wspomniana wcześniej decyzja skutkowała przez dziesięciolecia licznymi tąpnięciami, czyli wstrząsami sejsmicznymi wynikającymi z zapadania się kopalnianych chodników. Niektóre wstrząsy osiągały siłę od 3 do 4 stopni w skali Richtera (4,3 najsilniejszy), a ich częstotliwość była wysoka. Wstrząsy te były powodem licznych szkód górniczych. Do 1957 roku określono połowę budynków Śródmieścia jako uszkodzone (ponad 2500!). Uważny przechodzień jeszcze dziś dostrzeże wiele stempli na pękniętych ścianach z wyraźną datą z lat 50-tych. Aktywność górotworu powodowała osiadanie terenu (do 30 metrów na terenie niezabudowanym i do 7m w Śródmiejskiej zabudowie) Dla budownictwa, głównie mieszkaniowego, miało to fatalne skutki: pękanie ścian i kominów, nierównomierne osiadanie budynków, katastrofy budowlane. Wiele kilometrów dróg, linii kolejowych oraz wodociągów zostało zniszczonych. Na osiadającym terenie pojawiały się zalewiska przedostających się na powierzchnię wód gruntowych i powstała konieczność budowy i utrzymania przepompowni, które utrzymuje dziś gmina. .....Od początku lat 50-tych istniał podmiot, który zarządzał miejskimi budynkami, było to przedsiębiorstwo państwowe - Miejski Zarząd Budynków Mieszkalnych. Jak dowiadujemy się ze strony obecnego Zakładu Budynków Mieszkalnych „większość budynków było zdewastowanych, tylko 30 % budynków było zarządzanych przez MZBM, aż 70 % budynków stanowiła własność prywatną oraz własność kopalń, hut i PKP. Środki finansowe na remonty i odbudowę były bardzo skromne, ponieważ pochodziły z budżetu państwa.” „Rozwój nastąpił po 1960 roku, po wejściu w życie Ustawy o gospodarce lokalowej, na podstawie której zwiększono opłaty lokalowe, a tym samym wzrosły dochody przedsiębiorstwa umożliwiające inwestycje w remonty i renowacje budynków.” Może nadejdzie taki dzień, że uda się komuś uzyskać wgląd w archiwum i dotrzeć do dokumentów świadczących o remontach (z których, jak podejrzewam, wiele było fikcyjnych). .....Teoretycznie za likwidację szkód górniczych odpowiada kopalnia – sprawca. W praktyce wiele napraw było robionych byle jak i w sposób, który dziś nazwalibyśmy tymczasowym (lub wprost: „fuszerką”). Część szkód w ogóle nie było naprawianych. Dużo budynków było w takim stanie, że należało je natychmiast wyburzyć. W świetle dzisiejszych standardów można powiedzieć, że występował wtedy wyraźny konflikt interesów, bo jeśli kopalnia była właścicielem budynku, któremu wyrządziła szkodę, to oczywistym jest, że robiła wszystko jak najmniejszym kosztem (lub wcale), bo nie było siły, która wywierałaby na nią nacisk. Z pewnością bardzo ciekawą lekturą będą kopalniane archiwa, jeśli jeszcze istnieją. .....W tym czasie dochodziło również do absurdów na miarę Barei, o czym donosi raport NIK z 2012 roku: „na terenie Bytomia znajdowało się 28 budynków mieszkalnych, będących własnością gminy, za które w latach 60, 70-tych XX wieku, w związku z ich złym stanem technicznym i brakiem możliwości przywrócenia do stanu pierwotnego, kopalnia, w ramach naprawy szkód górniczych, wypłaciła odszkodowania. Spośród ww. budynków, 16 jest nadal zamieszkałych, w tym w 10 budynkach bez zameldowania, a pozostałe są pustostanami. Wypłata odszkodowań za ww. budynki nastąpiła w trybie określonym w Dekrecie z dnia 6 maja 1953 r. zgodnie z którym, odszkodowanie pieniężne mogło być przyznane dopiero po wydaniu decyzji o rozbiórce uszkodzonego budynku. W związku z wypłatą odszkodowania, zakłady górnicze nie są już zobowiązane do zabezpieczania ww. budynków przed wpływami projektowanej eksploatacji, a tym bardziej do naprawy szkód będących jej skutkiem.”
.....Prężnie
działający przemysł ciężki generował ogromne zanieczyszczenia środowiska
naturalnego. Bytom był najbardziej zanieczyszczonym miastem dawnego
województwa katowickiego. Miasto było również liderem w obszarze
zachorowalności na nowotwory. Dość powiedzieć, że Huta Bobrek, (a
następnie zakład powstały na jej gruzach) była jednym z
największych trucicieli w kraju! Ten, kto miał wtedy
„przyjemność” przejeżdżać obok huty, z pewnością do dzisiaj zapamiętał ten
okropny smród, który ciągnął się w kierunku Szombierek. Ludzie nawet latem
zamykali tam okna w domach, bo nie dało się tego wytrzymać. .....Następnym ciosem dla miasta była likwidacja zwana „restrukturyzacją”, przemysłu ciężkiego. Zamknięto wszystkie huty i prawie wszystkie kopalnie. Porażające jest to, że „bytomskie kopalnie wytypowane do zamknięcia wybrano nie z tego powodu, że są najgorsze, lecz dlatego, że nie liczą się w sieci interesów śląskich magnatów węglowych (...) Żeby uzasadnić, że akurat te kopalnie trzeba zamknąć, sfałszowano dane”. To pociągnęło za sobą upadek prawie wszystkich firm z tej branży. Pracę straciło kilkadziesiąt tysięcy osób, a bezrobocie osiągnęło apogeum. Przez lata Bytom wypracował ogromny dochód, napędzając polską gospodarkę, a miasto miało z tego niewiele. Tak zwana „restrukturyzacja” nie przewidywała żadnych programów pomocowych dla miasta, które rząd pozostawił na pastwę losu. Społeczeństwo polskie spoza województwa śląskiego w mediach widziało protestujących górników, słyszało o ogromnych odprawach i miało tego zwyczajnie dość. Nawet dziś wiele osób zdziwi się, czytając ten artykuł. Nawiasem mówiąc, tysiące pracowników firm związanych z górnictwem, którzy stracili pracę, nie dostało ani grosza odprawy, ale o tym nie powiedziano w mediach ani słowa. .....„Restrukturyzację” przetrwała jakimś cudem Kopalnia Centrum i Bobrek (obecnie już tylko Bobrek). Działalność tej kopalni doprowadziła w 2012 roku do trwałej ewakuacji 600 mieszkańców Karbia, których domy zostały zniszczone przez szkody górnicze wskutek czego konieczna była ich rozbiórka. Kompania Węglowa podała również spis 650 budynków, na które wpływ będzie miała przyszła eksploatacja złóż. Część z nich znajduje się w Śródmieściu! Reakcja władz państwowych w osobie wicepremiera i ministra gospodarki, Waldemara Pawlaka, pokazuje, że tak, jak za komuny, „węgiel ważniejszy niż człowiek”. Jak można mieć czelność oznajmić, że „tu problemu nie ma”? Kopalnie nigdy nie rekompensowały w 100% czynionych szkód i to nie jest żadną tajemnicą. Wypowiedzi przedstawiciela Kompanii Węglowej pominę milczeniem. Oczekiwany Premier, Donald Tusk, wybrał mecz piłkarski zamiast wizyty w Bytomiu. Pomocy z budżetu państwa Bytom nie otrzymał. .....Bezrobocie doprowadziło tysiące osób do skrajnej biedy (w roku 2005 wg. Dziennika Zachodniego było to ponad 13000 bytomian) i znacznego odpływu ludności. Opuszczone budynki poprzemysłowe oraz wyludnione kamienice zostały doszczętnie splądrowane z elementów metalowych i drewnianych. Takie procedery spotykają się z powszechną krytyką, jednakże warto zauważyć, że jeśli człowiek zostanie pozbawiony środków do życia, to instynkt samozachowawczy pchnie go do wszystkiego, również do tych złych rzeczy, aby takowe środki zdobyć. Pojawiła się większa liczba osób poszukujących w śmietnikach butelek i puszek. Ilość lokali z nieopłaconym czynszem rosła, a standard budynków spadał. Doświadczona przez górnictwo tkanka miejska, na skutek rosnącej biedy niszczała jeszcze bardziej. .....W tym okresie trwały zmiany organizacyjne w poprzedniku dzisiejszego ZBM: „W latach 80-tych i 90-tych na skutek przemian polityczno–gospodarczych w kraju, nastąpiło wiele zmian, które w efekcie doprowadziły do powstania ZBM.” Sądzę, że opinia publiczna będzie bardzo ciekawa, jakim budżetem w przeliczeniu na 1 zarządzany budynek dysponowała spółka w roku 1990, a jakim w 1999, jeśli w ogóle jest to możliwe do ustalenia. .....Początki gospodarki wolnorynkowej i stopniowy wykup miejskich nieruchomości przez prywatnych właścicieli zdawał się kierować los miasta na lepszy tor. Niestety, częstą praktyką było kupowanie zrujnowanych kamienic w oczekiwaniu na to, że wkrótce się zawalą, albo że pojawi się nakaz wyburzenia, a wolny plac po takiej nieruchomości można było sprzedać za niezłą sumę. W ten sposób z bytomskiego krajobrazu znikło sporo wartościowych budynków. Brak odpowiedzialności właścicieli nieruchomości to jedno, ale niedoskonałość prawa budowlanego, to kolejny powód złego stanu rzeczy. Kary nakładane na właścicieli ruin są śmieszne, nawet dla mnie, a co dopiero dla kogoś, kogo stać na kupno kamienicy. 500 lub 1000 zł kary taka osoba spokojnie wlicza sobie w koszty i to opłaca się bardziej niż liczony w setkach tysięcy złotych remont. Może warto zabiegać o zmianę przepisów na takie, które skutecznie zniechęcą tych ludzi do takich praktyk? Czy któryś z bytomskich posłów pomyślał o tym? .....Innym, wciąż aktualnym problemem, jest tzw. „nieuregulowany stan prawny” części nieruchomości, który paraliżuje wszelkie działania w ich sprawie. Sztandarowym przykładem jest wspomniana wcześniej dawna mleczarnia ukryta w bramie przy ul. Smolenia. Dopiero w 2019 roku doszło do sprzedaży przez miasto tego dużego obiektu, a nowy właściciel dokonał jego rozbiórki. Przyczyny - teraźniejszość .....Wreszcie, słowo o władzach miasta i ich poprzednikach. My, mieszkańcy podczas głosowania wybraliśmy swoich przedstawicieli i oczekujemy od nich, że będą rządzić miastem zgodnie z zapowiedziani i naszymi oczekiwaniami. .....Do pozytywnych działań urzędników poprzednich kadencji należy zaliczyć wprowadzenie przez byłego Prezydenta Piotra Koja przepisu o konieczności wykonania remontu przy wykorzystaniu 30% środków na ten cel przeznaczonych w ciągu 2 lat od nabycia nieruchomości, co zdaje egzamin oraz prężniejszą wyprzedaż niszczejących budynków należących do miasta. Bytomianie zaobserwowali również poprawę stanu zieleni miejskiej – na przykład na placu Sikorskiego. Negatywnym aspektem działalności ówczesnej ekipy jest znaczne zadłużenie miasta, co miało związek z licznymi, czasem dyskusyjnymi, inwestycjami, m.in. budowa Hali na skarpie, czy remont ul. Łagiewnickiej. .....Rzeczą niespotykaną w historii Bytomia było referendum z czerwca 2012 roku w sprawie odwołania Prezydenta Miasta i Rady Miejskiej. Zakończyło się ono sukcesem organizatorów. W kampanii referendalnej na plakatach pojawiły się zdjęcia zrujnowanych nieruchomości, które udostępniłem nieodpłatnie organizatorom, ponieważ popierałem tę ideę. Miało to być dopełnienie rzeczywistego obrazu miasta, który został zniekształcony przesłodzonymi afiszami (akcja „Bytom zmienia oblicze”), które pojawiły się na mieście tuż przed referendum, co wedle mojej oceny było zagraniem czysto politycznym i nieuczciwym. Być może referendalne plakaty nie były miłe dla oka, ale w konfrontacji z pocztówkowymi wizerunkami skłaniały do refleksji nad stanem miasta. Po kilku latach od referendum billboardy, które wtedy zostały użyte przez organizatorów, wciąż były aktualne, tyle że świadczyły o braku działań nowej władzy, a nie poprzedniej. Część z tych grafik można by z powodzeniem użyć w roku 2020. .....Nowe władze – Bytomska Inicjatywa Społeczna i Prezydent Damian Bartyla otrzymały ogromny kredyt zaufania. Nowy Prezydent wypowiedział się na temat złego wizerunku miasta: „Koniecznie trzeba ten stan rzeczy zmienić i dopilnuję tego, aby uległo to zmianie. Zacznę od posprzątania miasta oraz zagospodarowania terenów ze zrujnowanymi i podupadłymi kamienicami. (…) Chciałbym również poprawić edukację i samoświadomość mieszkańców miasta oraz zachęcić ich do akcji społecznych, takich jak zalesianie czy zazielenianie miejskich nieruchomości. W tym zakresie miasto będzie aktywnie promować takie akcje i wspierać mieszkańców.” .....Dobrym pomysłem nowych władz było wprowadzenie tzw. „budżetu obywatelskiego”. Jest to rozwiązanie funkcjonujące w innych miastach i polega na tym, że w budżecie miejskim rezerwuje się pewne środki, które później dzielone są na projekty obywatelskie, czyli takie, które przygotowują zwykli ludzie, ponieważ to zwykli ludzie wiedzą najlepiej, czego najbardziej im brakuje w najbliższej okolicy. Kolejnym ciekawym pomysłem jest 5 lat zwolnienia z podatku od nieruchomości przysługuje właścicielom budynków w Bytomiu, którzy wyremontują elewacje. O zwolnienie z podatku na okres pięciu lat mogą się starać właściciele budynków bez względu na ich rodzaj, wielkość, czy położenie. Mogą to być zarówno budynki mieszkalne, jak i użytkowe, a właścicielami mogą być osoby fizyczne lub prawne, w tym także wspólnoty mieszkaniowe.
.....Negatywnym efektem prac Rady
Miejskiej, w której rządził BIS, było przyjęcie uchwały o konieczności
zebrania 13000 (trzynastu tysięcy) podpisów pod projektem obywatelskim. W
porównaniu do rozwiązań w innych miastach, jest to wielkość skandaliczna.
Tego rodzaju postępowanie kłóci się z nazwą rządzącej formacji. Nasze
biedne miasto pełne jest ludzi chętnych do działania, ludzi którzy mają
fantastyczne pomysły na swoje najbliższe otoczenie i tym ludziom podcina
się skrzydła. Wstyd!
W
2017 roku ponownie doszło do referendum w sprawie odwołania Prezydenta
Miasta, co jest ewenementem na skalę ogólnopolską i co pokazuje, że
mieszkańcy oceniają włodarzy bardzo krytycznie. Tym razem zabrakło
wymaganej frekwencji, by głosowanie było ważne. W 2018 roku urząd
Prezydenta objął Mariusz Wołosz, były wiceprezydent miasta z czasów Piotra
Koja, a w Radzie Miejskiej rządzi koalicja PO/PiS, co jest kolejnym
zdumiewającym zjawiskiem w skali kraju. .....W 2015 roku miejscy urzędnicy otrzymali narzędzie w postaci ustawy o ochronie krajobrazu do walki z wszechobecnymi w przestrzeni publicznej szyldami i banerami reklamowymi, które wybitnie psują estetykę, szczególnie zabytkowej zabudowy. W Bytomiu znajdujemy liczne przypadki takiego procederu - bardzo często są to krzykliwe płachty materiału (potocznie zwane "szmatami") wiszące między oknami na świeżo wyremontowanej kamienicy. Jedna z zaniedbanych kamienic przy Rynku służy jako ogromna przestrzeń reklamowa, przytłaczająca wszystko wokół i psująca wizerunek tego miejsca - tak nie powinno być i mimo upływu lat nikt nie ma nad tym żadnej kontroli. Przyznam, że nie mam pojęcia, czym zajmuje się plastyk miejski w Bytomiu.
.....W
każdym mieście działa instytucja, która ma spory wpływ na bieg wydarzeń
związanych z degradacją zabudowy. Jest to Powiatowy Inspektorat Nadzoru
Budowlanego - instytucja wydająca decyzje o rozbiórce lub
nakazie remontu danego budynku. Niektóre jej decyzje, te dotyczące
rozbiórek newralgicznych obiektów, np. kamienicy przy Chorzowskiej 2,
wieży ciśnień przy Oświęcimskiej, czy zajezdni tramwajowej na Witczaka,
zostały uznane, za kontrowersyjne lub wręcz skandaliczne.
Wszelkie próby
uzyskania informacji publicznej od PINB w Bytomiu pełzną na niczym. PINB
w Bytomiu nie realizowało ustawy o dostępie do informacji publicznej, chyba
że jego przedstawiciel ma akurat na to ochotę
i odpowie na pytania lokalnej dziennikarki (bo mieszkańca już nie). Moja
korespondencja z tą jednostką wykazała, że pracownicy nie znają i nie
rozumieją treści tej ustawy,
na co zwracał jej nawet uwagę Wojewódzki INB.
.Bezskutecznie.
.....Uważam,
że posłowie Ziemi Bytomskiej powinni proponować rozwiązania prawne w
zakresie prawa budowlanego (kary i przeniesienie własności). Zmiany prawne
są również konieczne w zakresie nieruchomości o nieuregulowanym stanie
prawnym. Budynki, którymi właściciele się nie interesują, bo wyjechali za
granicę i nie odpowiadają na korespondencję, nie mogą zostać
wyremontowane. Mimo tego, że domy takie stwarzają zagrożenie dla życia i
zdrowia mieszkańców, nie można zbyt wiele z nimi zrobić, a nawet jeśli
podjęte zostaną przez miasto prace zabezpieczające wynikające z przepisów
prawa budowlanego, to ściągnięcie należności może graniczyć z cudem. W tym
zakresie muszą pojawić się propozycje zmian legislacyjnych. |
© 2009-2020 Piotr Studziński. Wszelkie prawa zastrzeżone. |