Dekadę wstecz wjeżdżający do centrum Bytomia ul. Chorzowską podziwiali
górujące nad drogą ruiny zlikwidowanej w 2004 roku KWK Rozbark po lewej
stronie i trzy zniszczone kamienice po prawej. Przez te lata zaszły tutaj
znaczące zmiany. Bodajże w 2012 roku wyburzono ruiny dawnych
warsztatów znajdujące się najbliżej ul. Chorzowskiej, przed którymi
wcześniej znajdował się duży napis: "KOPALNIA ROZBARK". Szkoda, że nie
został zachowany, przynajmniej częściowo. W zeszłym roku rozpoczął się
remont budynku nadszybia szybu Bończyk i sąsiadującej z nim dawnej
kotłowni. Pomieszczenie nadszybia z elementami neogotyckimi zwraca uwagę
swoją wielkością i dużymi ostrołukowymi, trójdzielnymi oknami dekorowanymi
zieloną cegłą glazurowaną.
Kosztem prawie 11,5 mln zł zostanie ono
zaadaptowane na Centrum Sportów Wspinaczkowych i Siłowych dzięki
dofinansowaniu unijnemu w wysokości prawie 8 mln zł. Tuż po rozpoczęciu
remontu w lipcu 2019 roku zawalił się przeznaczony do rozbiórki wysoki
komin kotłowni, demolując jej fragment. Kolejny raz, cudem nikt nie
zginął. Przy okazji tej inwestycji wyremontowany zostanie także mur
oporowy, który podobnie jak reszta zabudowań kopalni wpisany jest do
rejestru zabytków.
Powyższe budynki nie są pierwszymi, które udało się
zachować. W 2012 roku
zakończono remont cechowni wzniesionej w
stylu modernizmu z elementami secesji. Budynek mieści się przy ul. Kilara
29, około 200 metrów od ul. Chorzowskiej. Wartość tego projektu to prawie
17,5 mln z czego 60% stanowiło dofinansowanie unijne. Obiekt został
zaadoptowany na cele kulturalne dla potrzeb organizowania spektakli,
przedstawień publicznych i teatralnych. W obiekcie powstały 3 sale ćwiczeń
z profesjonalną wykładzina taneczną, sala widowiskowa wraz ze sceną,
pomieszczenia przeznaczone na kawiarnię, zaplecze administracyjno –
socjalne, magazynowe oraz pomieszczenia służące do obsługi przedstawień.
Zakres prac obejmował także gruntowny remont jednopiętrowego budynku
administracyjnego położonego naprzeciw wraz z budową parkingu.
Na ratunek czekają jeszcze dwa pokopalnianie budynki,
ale na szczęście nie są to wybitne dzieła architektury. Około 2010 roku w
okolicy ul. Dojazd wyburzono dwa opuszczone budynki
administracyjno-biurowe. W roku 2013 w pokopalnianym budynku przy ul.
Chorzowskiej 12
zawalił się obszerny fragment ściany
czołowej, co doprowadziło później do jego rozbiórki.
Warto wspomnieć o ciekawym pomyśle, który pojawił się
pod koniec 2009 roku, ale nie doczekał się realizacji: na terenie kopalni
francuski artysta
Jean-Paul Ganem miał stworzyć, największy
w karierze, ogólnodostępny duży ogród, który byłby zarazem wielkim
obrazem, gdyż w takiej formie sztuki Jean-Paul się specjalizuje, a jego
prace odnajdziemy w wielu krajach. Z pewnością takie dzieło pozytywnie
wyróżniałoby Bytom i przysłużyło się miastu marketingowo. Problematyczne
jednak stało się finansowanie projektu, gdyż udział miasta mógł ograniczyć
się tylko do przekazania ziemi.
Ze wspomnianych trzech kamienic położonych przy
ul. Chorzowskiej została już tylko jedna. W 2017 roku
rozebrano nr 9, a rok później nr 11. Oba
domy groziły zawaleniem. Chorzowska 9 to była ładna, duża trzypiętrowa
kamienica o dwubarwnej ceglanej elewacji i wielka szkoda, że takie domy
znikają z panoramy miasta.
Budynek zarządzany był przez miejską
spółkę Bytomskie Mieszkania. W 2013 roku zalecono wykonanie niezbędnych
prac remontowych, które wykonane nie zostały. W efekcie pod koniec 2016
roku nieruchomość została wyłączona z użytkowania a wejścia i okna
zamurowane. Złomiarze wybili jednak dziurę i przystąpili do demontażu
stropów na parterze - rozebrali prawie wszystkie. Byli na tyle bezczelni,
że czekali aż miejskie służby opuszczą dom, aby kontynuować - zagrażający
ich własnemu życiu - proceder. Jak mówiła Powiatowa Inspektor Nadzoru
Budowlanego, gdyby nie złodziejstwo, to ten budynek mógł stać jeszcze
długo i zostać uratowany. Być może nie doszłoby do tego, gdyby wykonano
zalecone prace... Tym samym, powtórzyła się sytuacja z oddalonej o 100m
Chorzowskiej 2 (opis w Śródmieściu).
W tej samej odległości znajduje się ul. Sienna, co do
której nie pomyliłem się, pisząc na początku dekady, że tutejsza
"tradycyjna śląska architektura wydaje się kończyć swoją egzystencję". Z
jej południowo-wschodniej, około stumetrowej pierzei prawie nic nie
zostało. Dekadę temu już nie było nr 8. W ostatnich latach rozebrano nr 4,
6, 10 i 12. Jak bardzo zdewastowane były wnętrza i elementy konstrukcyjne
tych budynków, można
zobaczyć w galerii. Mimo takiego stanu,
pod nr 12 mieszkała osoba bezdomna - dawny lokator tego budynku, z którym
przeprowadziłem na miejscu wywiad.
Z sześciu budynków został już tylko ten pod nr 2, którego stan również nie
rokuje najlepiej. Przeciwległa pierzeja to 5 domów, z czego jeden (nr 5) w
permanentnej ruinie. Niecodziennym wydarzeniem był gruntowny remont
Siennej 7, chociaż różowy kolor elewacji jest nieco kontrowersyjny.
Jednego z domów nadal strzeże figurka św. Floriana, która znalazła się
nawet na
zaprojektowanej przeze mnie widokówce.
Niewiele zmieniło się w zabudowie tzw.
Starego Rozbarku (w uproszczeniu: obszar na wschód od ul. Witczaka).
Teren ten prawie w całości tworzy przedwojenna zabudowa w złym stanie
technicznym. Najciekawszą formę mają najstarsze tutejsze kamienice z
przełomu wieków XIX i XX stojące przy ul. Alojzjanów, Musialika,
Brzezińskiej, Reymonta i Witczaka. W ostatnich latach z ich powierzchni
znikły 4 domy i 3 oficyny. Pierzeje tych dwóch pierwszych ulic już w 2009
roku były mocno niekompletne. Jest też i dobra wiadomość! Przy ul.
Musialika 7 w miejscu wyburzonego obskurnego domku powstał duży hotel o ładnej
architekturze. Jest to odważna i jakże potrzebna tej dzielnicy realizacja.
Obok, pod nr 5 z inicjatywy miasta odbywa się remont neorenesansowej
kamienicy z końca XIX wieku, a podobno odnowa ma spotkać jeszcze jedną
kamienicę w sąsiedztwie.
Tego szczęścia nie będzie mieć secesyjna kamienica przy
Brzezińskiej 23 z 1905 roku, gdyż właściciele od wielu lat nie interesują
się budynkiem i nie wykonują żadnych prac. Elementy elewacji sypią się na
chodnik, z powodu czego na pewien czas zamknięto nawet drogę. Właściciele
przebywają za granicą, jak zwykle w takich wypadkach jest problem z
kontaktem i w efekcie zablokowana jest rozbiórka tej nieruchomości.
Tuż obok, pod nr 27 znajduje się teren Zakładów
Naprawczych Górnośląskich Kolei Wąskotorowych. Jest to obszar około 100 x
150 metrów ciasno zabudowany halami naprawczymi oraz budynkami
towarzyszącymi, będący największym pustostanem w mieście. Przedwojenne
zabudowania nie mają artystycznej formy, ale na pewno mają klimat. W 2003
roku dotychczasowy zarządca dokonał likwidacji jednostki, a "zatrudnieni
do wykonania zadania pracownicy dokonali całkowitej eksterminacji
unikalnego wyposażenia warsztatów oraz części zamiennych do
lokomotyw. Znaczna część zabytkowych urządzeń i akcesoria torowe trafiły
prosto na złom". Miasto powierzyło zarządzanie obiektem Stowarzyszeniu
Miłośników Kolei, które doprowadziło do krótkotrwałej działalności
niewielkiego muzeum. PKP jako użytkownik wieczysty działki nie zgadzało
się na kolejne pomysły na jej zagospodarowanie: ani na powstanie warsztatu
do napraw wąskotorówek, ani na powstanie stałej sceny Śląskiego Teatru
Tańca, ani na działalność Wyższej Szkoły Teatralnej.
Gmina Bytom nabyła nieruchomość z końcem 2016 roku. Dwa
lata później
miasto podało informację, że nastąpi
rewitalizacja "Rozbany". Udało się pozyskać 19 mln zł dofinansowania
unijnego w ramach rewitalizacji obszarów zdegradowanych. Miało powstać
miejsce, gdzie "swoje projekty będą realizować tam m.in. organizacje
pozarządowe, a także podmioty związane z kolejnictwem, motoryzacją i
tradycjami przemysłowymi" Planowano reaktywację minimuzeum techniki.
Podobnie jak w przypadku rewitalizacji Bobrka, okazało się, że projekt był
niedoszacowany, gdyż oferty, jakie złożono, przekraczały wycenę o
przynajmniej 100%. Przetarg unieważniono.
Wracając do ul. Musialika wspomnieć należy o
bardzo niebezpiecznej ruinie nieczynnej od 1996 roku
szkoły, której ściany trzymają się już tylko na słowo honoru.
Dachy i stropy są pozawalane, wnętrze w rozsypce. O rozbiórce mówiło się
od dawna - przynajmniej od 2014 roku, ale problemy w kontakcie z
właścicielem i przeciągające się procedury sprawiły, że ruiny stoją
jeszcze teraz. Prawdopodobnie zastosowane zostanie tzw. wykonawstwo
zastępcze i miasto wyburzy szkołę za właściciela, gdyż jej rozbiórkę w
trybie pilnym nakazał sąd.
Ostanie dwa lata trwa rewitalizacja Starego Rozbarku.
Największe nadzieje wiązano z remontem Pl. Świętej Barbary w pobliżu
którego skupia się kompletna zabudowa z okresu międzywojennego. O ile
jakość położonego bruku pasuje do tego obszaru, o tyle scena, która tu
powstała z żaglowym zadaszeniem i szarymi ścianami spełniającymi rolę
ścianki wspinaczkowej budzi duże kontrowersje. Przy tej (i nie
tylko) okazji wyszły na jaw niedociągnięcia i błędy projektowe, czego
efektem była, na przykład, niedziałająca fontanna. Trudno odmówić racji
projektom takim jak rewitalizacja Szynola, którego ożywienie jest
częścią większego projektu, gdzie kosztem 12 mln zł wybudowano boisko,
place zabaw, skate park, siłownię plenerową oraz promenadę pieszą łączącą
całą dzielnicę. Tym niemniej zabytkowa zabudowa pozostaje bez ratunku...
Tuż obok wlotu ul. Musialika do ul. Witczaka, po
zachodniej stronie tej arterii, wzrok przykuwa dominująca nad otoczeniem
bryła neoromańskiego kościoła pw. św. Jacka z 1911 roku. Tak jak w
przypadku miechowickiej Ostoi Pokoju widać tutaj rękę dobrego gospodarza,
który od lat realizuje kolejne inwestycje na terenie parafii. Ważnym
momentem było powstanie w 2014 roku
Centrum Edukacyjno-Kulturalnego im. Ks. Grzegorza
Gerwazego Gorczyckiego i ogrodu różańcowego, będącego
ogólnodostępną przestrzenią publiczną. Powstały dwa nowoczesne budynki o
ciekawej formie. Realizacje bytomskiej pracowni Medousa Group zyskały
uznanie w oczach mieszkańców i ekspertów, czego efektem były nominacje do
prestiżowych nagród. Obecnie (maj 2020 roku) powoli kończą się prace
naprawcze dachu i czyszczenie elewacji, co jak już widać, da spektakularny
efekt. Dużo też zmieni się wewnątrz świątyni.
Wzdłuż jednej z głównych arterii wlotowych do
miasta, ponad dwukilometrowej ul. Siemianowickiej również zaszły zmiany.
Niezmiennie źle wyglądają kamienice w początkowym jej biegu. Nr 7 i 14 to
pustostany, z czego ten pierwszy podparty gdzieniegdzie stemplami i
odgrodzony taśmą, wygląda, jakby zaraz miał runąć. W dalszym biegu w
podwórkach znajdują się trzy pustostany oficynowe. Na tym odcinku odbyły
się dwa udane remonty: nr 12 i 31. W końcowym biegu między numerami 105 -
107 w 2009 roku stały 4 pustostany z wielkiej płyty. Obecnie praktycznie
zakończono - z dobrym efektem - remont generalny bloku 105b, który miasto
pozyskało w
drodze zamiany na 4 kamienice w Śródmieściu.
Zważając na lokalizację kamienic w ścisłym Śródmieściu, pomysł
takiej umowy wydaje się kontrowersyjny, ale podobno nie było na nie
żadnych chętnych. Zostanie on przeznaczony na lokale socjalne, których w
Bytomiu notorycznie brakuje. W położonym nieopodal bloku 107e prace się
najwyraźniej dopiero rozpoczęły, ale już widać pierwsze efekty. W ruinie
od dekady lub dłużej wciąż pozostają 2 bloki.
Po drugiej stronie Siemianowickiej w okolicy numeru 98
rozciągają się rozległe nieużytki oraz obiekty poprzemysłowe dawnego
zakładu górniczo-hutniczego Orzeł Biały. Część z tych zabytkowych obiektów
datowanych na lata 1925 - 1928 rok znalazła nowe przeznaczenie, na
przykład budynek dawnej cechowni, który pełni funkcje biurowe. Pozostałe
budynki wydają się niewykorzystywane. Całość projektowali znani z pomysłu
na EC Szombierki bracia Zillmannowie.
Konsekwencją działalności powyższego zakładu oraz
chorzowskiej Kopalni Barbara jest duży obszar (44,5 ha w Bytomiu)
zdegradowanych nieużytków z zapadliskami, hałdami i oczkami wodnymi. W
1997 roku utworzono tu zespół przyrodniczo-krajobrazowy Żabie Doły.
Schronienie znalazło tu 129 gatunków ptaków. W ostatnich latach kosztem 3
mln zł utworzono infrastrukturę turystyczną i poprawiono estetykę
obszaru, dzięki czemu służy on rekreacji mieszkańców.
Warto odnotować likwidację, czyli fizyczne
wyburzenie Szybu Barbara dawnej Kopalni Rozbark znajdującego się przy ul.
Kędzierzyńskiej.